Dominacja = zła relacja



Swego czasu byłam za metodami światowego psiego tresera... "Przecież ma rację-człowiek ma być przywódcą", ale czy na pewno tak jest? Nie. Człowiek i pies nie tworzą stada, teoria dominacji to mit, a ustalanie hierarchii w rodzinie na wzór stada to zaklinanie rzeczywistości zamiast podejmowania faktycznych działań. Najprościej tłumacząc - wystarczy znać definicję słowa stado – grupa osobników tego samego gatunku połączona relacjami społecznymi, najczęściej w celu rozrodu. A czy my chcemy mieć ze swoim psem młode? Chcemy aby nasz pies metodami awersyjnymi - bo takowe najczęściej wykorzystuje się przy dominowaniu psów przez właściciela - stał się nieprzewidywalnym,zestresowanym osobnikiem ? Czika jest moim pierwszym psem,można by tu powiedzieć "królikiem doświadczalnym". To dzięki niej obaliłam mnóstwo swoich i nie tylko teorii,bo podczas współpracy wykluczałam i wdrażałam nowe techniki. Czasami dostała po "nosie" albo przysłowiowego klapsa,ale czy to przynosiło jakieś skutki? Tak,negatywne. Nie potrafiłam odczytać niektórych jej sygnałów,moje reakcje były opóźnione,a pies dostawał karę za nie wiadomo co. Człowiek uczy się na błędach, takich już nigdy nie popełnię. Po wprowadzeniu w nasze życie tylko i wyłącznie metod pozytywnych od samego początku wiele się zmieniło. Lęki powoli ustępują,owczarkowa schiza również,zbieractwo pyszności z ziemi także. Wystarczyło ruszyć trochę głową,przemyśleć co,jak i kiedy robić, w jaki sposób reagować i odczytywać,a przede wszystkim przewidywać.

Pies nie chce nas zdominować wskakując na łóżko,ciągnąc na smyczy czy wychodząc pierwszy za drzwi. Czika nie była traktowana źle,absolutnie. Ale zamiast pacnięcia w nos,czy klapsa wystarczyło reagować wcześniej,używając smaczków i przede wszystkim pochodzić do wszystkiego bezstresowo. Wiem,że przy kolejnym psie nie popełnię tych samych błędów . Nie oznacza to oczywiście,że pozwolę szczeniakowi czy też dorosłemu psu na wszystko,ale będzie prowadzony innymi metodami i w inny sposób od samego początku.


Znam mnóstwo psów "tresowanych" metodami awersyjnymi,które są super karne,ale i super zastraszone. U niektórych wystarczy gwałtowniejszy ruch i pies kładzie się na plecy,a czy taki efekt chcemy osiągnąć? Pies ma być naszym kompanem,przyjacielem,a nie podwładnym,którego możemy poniewierać,bo jest słabszy i taka jego rola - ma służyć panu. W taki sposób nie myślałam nigdy,ale wnioskuję z tego co udało mi się przez kilka lat zaobserwować. Pies musi nas szanować, powinien słuchać,ale wykonywać polecenia dla przyjemności, dla radości właściciela, a nie ze strachu. Ale i my szanujmy naszego psa,który pomimo wszystko zawsze kocha nas najbardziej! :)


A Wy jak szkolicie swoje psy,jakich metod używanie? Co sądzicie o dominacji?

Komentarze

  1. Zgadzam się z tym co napisałaś, chociaż niektóre zakazy stosuję, ale nie w myśl teorii dominacji a jedynie wychowania lub czegoś, co po prostu od psa wymagam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Hm, to kontrowersyjny temat-rzeka. W zdecydowanie większej części popieram Twoje zdanie, pies ma być przyjacielem, a relacja z nim ma sprawiać obu stronom frajdę, a nie wyglądać na zasadzie zastraszania. Sądzę jednak, że bezstresowe wychowanie szczenięcia czy dorosłego psa przynosi więcej szkody niż pożytku - dokładnie tak, jak w przypadku wychowania dzieci. Uważam, że stosowanie jedynie pozytywnych metod nie zawsze wystarcza. Są sytuacje, w których smakołyk i kliker nie pomoże i wówczas trzeba sięgnąć po inny środek. Do awersyjnych metod nic nie mam. Uważam, że dobrze założona kolczatka czy odpowiednio użyta OE nie zrobi psu krzywdy. Wszystko "z głową". Wiadomo, że najlepiej jest psa układać pozytywnie, ale moim zdaniem najważniejsze jest, by nie zatracić się w żadnej z "grup" i metodę dopasować indywidualnie do psa - jeśli właściciel zna swojego czworonoga i świadomie potrafi poprawnie go poprowadzić, to nie sądzę, żeby psu działa się krzywda bez względu na to, jaką metodę wybierze :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak i nie. Wydaje mi się, że metody awersyjne niosą za sobą ryzyko i dlatego są tak źle postrzegane. Druga sprawa to za bardzo się psy uczłowiecza. No i niestety kolczatka jest stosowana jako zwykła smycz spacerowa a nie jako narzędzie do korekty.

      Usuń
    2. Oczywiście Nino,nie wolno pozwolić wejść sobie na głowę. Trzeba wprowadzać nakazy i zakazy,ale niekoniecznie przy użyciu siły :) Kolczatkom będę przeciwna, bo większość wybiera ją jako droga na skróty, a nie o to chodzi. Uczłowieczanie to tak samo trudny temat.

      Usuń
    3. Tak masz rację. Moim zdaniem awersja powinna byc stosowana w ostateczności tylko jeśli inne metody zawodzą. Osobiście nie stosuję ani kolców ani OE.

      Usuń
    4. To, że kolczatki są nagminnie niepoprawnie używane świadczy TYLKO o nieumiejętności ich użycia przez ludzi, a nie o tym, że są złym środkiem przekazu. Wiadomo, że lepiej jest unikać awersji w pracy z psem, by budować więź i zaufanie, ale stosowana pod nadzorem awersja moim zdaniem często może pomóc. I również nigdy nie stosowałam OE ani kolczatki

      Usuń
    5. Jak ma się pojęcie to oczywiście. Chociaż i tak zawsze uważam, że to ostateczność :)

      Usuń
  3. W biologii znany jest też termin stada mieszanego zatem stado to nie zawsze składa się tylko z osobników jednego gatunku ;)
    Inna sprawa to, że w stadzie wilków osobnik alfa nie jest osobnikiem alfa bo znęca się nad innymi członkami stada. Wataha wilków to GRUPA RODZINNA której przewodzi para rodziców, reszta to ich dzieciaki. Te dzieciaki pomagają swoim rodzicom w polowaniu, współpracują z nimi bo alfy mają większe doświadczenie.

    Psy chętniej się słuchają osób silnych psychicznie i zrównoważonych ;) Dla psa trzeba być opiekunem, wsparciem, przewodnikiem a nie jak to stare metody głoszą "dominantem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w 100%. Nie można pozwolić sobie wejść na głowę, ale przewodnikiem trzeba być z rozwagą i rozsądkiem.

      Usuń
  4. Od lat mam styczność z różnymi ludźmi i różnymi ich psami, a także mając czteroosobową rodzinę i trzy psy pod dachem widzę jak dużo zależy od samej specyfiki danego człowieka. Pies może być niewychowany, ale zawsze chętniej słucha się osób mocnych psychicznie i stanowczych jak to wyżej zostało napisane.
    Generalnie mając obecnie dość zadziorne szczenię, wcześniej jamnika na wychowaniu oraz yorka stwierdzam, ze szkolenie wyłącznie metodami pozytywnymi jest fajne, ALE od pewnego momentu - konkretnie kiedy pies jednak zaznał trochę awersji ze strony właściciela, bo sama nie widzę opcji innego oduczenia niepożądanych zachowań w niektórych sytuacjach jak lekki nacisk na psa. Tylko kiedy mamy już fajne, ogarnięte szczenię, które czuje do nas szacunek i rozumie naszą rolę w jego życiu, uzywanie awersji staje się zupełnie zbędne i wtedy wkracza metoda pozytywnego szkolenia.
    Wiele też zalezy od konkretnego przypadku bo, umówmy się, psy są jak ludzie i każdy czworonóg ma swój charakter. Na moim jamniku swego czasu awersja nie robiła najmniejszego wrażenia, jaka by nie była (nigdy nie były to kary cielesne, bo tego nie uznaję - pies nie umie rozpoznać, że klaps zirytowanego człowieka to kara; dla niego to tylko dyskomfort, gdyż psy karzą się raczej inaczej ;)), natomiast przy moim dość strachliwym i znerwicowanym yorku każde gwałtowniejsze zachowanie i dezaprobata jego zachowania kończyła się zamykaniem się psa w sobie, sygnałami, że jest mu po prostu źle.
    Generalnie w mądrze uzytej awersji nie ma nic złego, takie moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę dokładnie tak samo. Czika w swoim życiu była prowadzona metodami awersyjnymi, jakie one przyniosły skutki? Hmm.. Zależy o co konretnie chodzi. Teraz gdy ma poukładane w głowie nie widzę potrzeby stosowania awersji, tym bardziej, że metody pozytywne nam odpowiadają. Z wychowaniem szczenięcia - oczywiście, trzeba pokazać mu w pewnym momencie gdzie są granice i czego oczekujemy. I tak jak piszesz bardzo dużo zależy od charakteru - na jednego psa awersja "zadziała" u innego przyniesie kolejne problemy. Wszystko trzeba robić z głową, rozsądkiem i świadomością.

      Usuń
    2. A przede wszystkim trzeba poświęcić psu czas nie tylko na zabawę z nim, karmienie czy spacery, ale też bierną obserwację jego zachowań i reakcji, wysyłanych przez niego sygnałów... Stąd tyle agresywnych psów w mediach, znerwicowanych na ulicach i różnych innych skrzywdzonych zwierząt, których nigdy nikt nie starał się zrozumieć. Niestety wciąż "jesteśmy szarą masą" pod tym względem :(

      Usuń
  5. W pełni popieram. Wiadomo, należy pokazać psu co wolno a czego nie (np, nie może gryźć innych ludzi bez powodu). Tak.. nagradzanie za dobre zachowanie, a nie, karanie za złe. Od dawna stosuję taką metodę i sprawdza się w 100% lepiej, niż karanie, gdy pies coś źle zrobi. Świetny post! Takie wiadomości w "pigułce" :) Myślę, że nic nie pomieszałam powyżej.:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się ! pies musi zrozumieć co może robić a czego nie.Czika świetnie pozuje , na ostatnim zdjęciu wymiata !!! brak słów !!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy pies jest inny, ja człowiek i do każdego trzeba podjeść indywidualnie. Fakt też, że pewne rasy mają predyspozycje i jak jesteśmy raczej osobami skromnymi, cichymi i nie lubimy rządzić to nie bierzmy się za teriery :) Wybierajmy psa świadomie, a wszystko inne się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skąd zdobywasz wiedzę o szkoleniu psów? mądrze piszesz.

    Pozdrawiam
    Michał
    http://www.szkola-doberman.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

RECENZJA: Obroża Kookito Design

RECENZJA: Obroża "Red Passion" od Zockiee